W Anglii, jak wiadomo, od dawna na poziomie prawnym wprowadzono zakaz oczyszczania zbiorników z roślinności wodnej. Odbiło się to na łowieniu karpi, ponieważ teraz wędkarze muszą walczyć nie tylko z rybą, ale również z masą podwodnej roślinności, którą ryba zbiera podczas holu. Czasami na nagraniach z powodu kłębowiska wodorostów praktycznie nie widać samej ryby.
Ponieważ zbiorniki przestano czyścić, coraz częściej trzeba łowić nad trawą i mułem. Najpopularniejszą przyponem stał się obecnie Chod-rig. Nie plącze się, dość łatwo i przejrzyście się go wiąże, można rzucać bez obaw, że źle ułoży się na dnie. W rzeczywistości w chod-rigu też jest sporo niuansów i nie należy uważać go za całkowicie uniwersalną przynętę, którą można stosować absolutnie wszędzie, ale nie o tym teraz mowa.
Jeśli przenieść się na realia polskie, to ten typ montażu, o którym będzie mowa, idealnie nadaje się do łowienia na mule. Bardzo często wędkarze zadają pytanie, co robić na mulistym zbiorniku. A my przedstawiamy rozwiązanie, którego często używa Rob Hughes — trener reprezentacji Anglii, którą już w pierwszym sezonie doprowadził do złotego medalu w 2015 roku! Jako czynny zawodnik Rob w parze z Simonem Crow odniósł zwycięstwo na Mistrzostwach Świata w wędkarstwie karpiowym w klasyfikacji indywidualnej — World Carp Cup 1996.
Oddajemy głos Robowi!
Istota montażu
Ten montaż jest świetną alternatywą dla chod-riga. Wielu ludzi patrzy na mnie ze zdziwieniem, gdy widzą ten setup. Nie ma w nim nic niezwykłego — zwykły włos, PVA–worek, generalnie wszystko to, co kategorycznie nie nadaje się do łowienia nad trawą, mułem i śmieciami dennymi. Ale to nieprawda. W rzeczywistości mam całkowitą rację, ponieważ ta prosta wariacja zwykłego przyponu pozwoliła mi złowić ogromną liczbę ryb na jeziorach, gdzie bardziej nowoczesne montaże były dużo mniej skuteczne.
Jak wiecie, głównym problemem miękkiego, grząskiego dna jest to, że po wpadnięciu zestaw tonie bardzo szybko i zaraz po opadnięciu zaczyna zapadać się tak głęboko, że przynęta może całkowicie zniknąć w gąszczu roślinności lub mułu. System „spadochronowy” w praktyce też tonie dość szybko, dopóki ciężarek nie dotknie dna. Dopiero później dzięki PVA–workowi przypon tonie bardzo wolno, płynnie, miękko układając się NA powierzchni mułu, trawy i innych przeszkód. Osobiście nie jestem zwolennikiem teorii, że karp będzie grzebał w głębokiej trawie lub mule i i tak znajdzie Waszą przynętę, jeśli będzie chciał. W każdym razie przy takiej prezentacji zrobicie mu to o wiele łatwiejszym.
Zasady montażu
Główną jego zaletą jest genialna prostota. Jeśli wiem, że dno na pewno sprawi mi problemy, zawsze przechodzę na ten montaż. A pod „problemami”, jak już się domyślacie, mam na myśli trawę, martwe liście, bardzo głęboki muł i wszystko w tym stylu. I jeśli chod-rig może być skuteczny nad roślinnością, to czasami — zwłaszcza na głębokim mule — pływająca przynęta uniesiona 4–5 cm nad dnem jest ostatnią rzeczą, na którą ryba będzie brała. A lekko uniesiony haczyk nad zanętą działa świetnie.

Jak przygotować montaż
A więc bierzemy PVA–worek.
Ale nie wkładamy tam ciężarka!
Dzięki temu nie musicie się martwić, jak ułożył się przypon i jak będzie wyglądał po rozpuszczeniu worka. Brak ciężarka w PVA–worku pozwala przygotować przypon o dowolnej długości. Ja stosuję długości przyponów zależne od głębokości mułu. Zazwyczaj wahają się między 30 a 45 cm.
Bardzo ważne jest, aby używać worka BEZ perforacji.
Powód?
Powietrze gromadzące się między drobinami stick-mixu i zanęty spowalnia jego tonięcie — i to jest kluczowe!
Dodajcie trochę pelletu do worka, włóżcie haczyk z przynętą, ale nie cały przypon. Tylko haczyk i część przyponu — reszta ma być wyciągnięta na zewnątrz i napięta w linii prostej. Część długości worka znajdzie się w środku, ale nie wkładajcie wszystkiego. A więc: trochę pelletu → haczyk → resztę zasypujemy jeszcze pelletem lub pokruszonymi kulkami z głównego miksu.
Co do składu stick-mixu — nie ma ścisłych reguł. Kierujcie się swoją mieszanką zanętową. Najważniejsze: nie starajcie się robić worka zbyt zbitego i szczelnego. Wręcz odwrotnie — lepiej dodać pokruszone kulki, większe granulki, między którymi zostaną puste przestrzenie. To właśnie te puste przestrzenie czynią worek wolnotonącym.

Ważne!
Jest kilka bardzo ważnych punktów, których trzeba przestrzegać:
1. Używajcie tylko bezpiecznej klipsy.
Inline będzie zbyt mocno wciągał przypon w muł.
2. Ostrożnie z klipsem na szpuli.
Przy mocnym rzucie po zatrzymaniu żyłki ciężarek często spada z klipsy, bo PVA–worek działa jako przeciwwaga. Rzut musi być taki, aby żyłka weszła w klips dosłownie ułamek sekundy przed upadkiem ciężarka do wody.
3. Montaż nadaje się na krótkie i średnie dystanse.
Maksymalnie 55–65 metrów.
Przy silnym bocznym wietrze mogą pojawić się problemy.
Ale kiedy zaczniecie łowić tym montażem, będziecie się sami do siebie uśmiechać, widząc wyniki.

Wielu wędkarzy myśli, że jestem „technikiem” i to jest mój sekret — ale tym razem to nieprawda. Tak, mam przewagę nad wieloma wędkarzami, bo spędziłem mnóstwo czasu pod wodą, badając zachowania karpi, świat podwodny, ale moja metoda opiera się na dwóch rzeczach:
zdrowy rozsądek + trochę nauki.
W tym montażu zdrowy rozsądek to trzymanie haczyka z dala od mułu i zanieczyszczeń.
Nauka — trzeba oszukać grawitację i sprawić, by przynęta tonęła wolno i miękko lądowała na warstwie dennej.
Właśnie dlatego nazywam ten przypon „parachute rig”, ponieważ PVA–worek działa jak spadochron dla naszego przyponu. I moim zdaniem jest to najlepsza metoda do łowienia na mulistym dnie, nad trawą i nad każdym trudnym dnem, którego wielu wędkarzy unika. A szkoda!


