Shon długo zastanawiał się, czy podzielić się swoją tajną bronią z resztą społeczności, pozbawiając się tym samym głównej przewagi nad innymi wędkarzami. Ostatecznie zdecydował się to zrobić, uznając, że sam proces jest na tyle skomplikowany i czasochłonny, że większość wędkarzy z pewnością nie będzie chciała go stosować w praktyce. W rezultacie setki wędkarzy, w tym Terry Hearn i inne gwiazdy branży karpiowej, dziękowały Sheanowi za jego wynalazek!
Pod koniec lat 90. i na początku lat 2000. w Anglii popularnie stosowano mrożone kulki proteinowe (boilies). Po rozmrożeniu trzeba było je wysuszyć na powietrzu, aby stały się twarde i suche, a następnie, bezpośrednio nad wodą, ponownie dodawano do nich wodę, aby je odświeżyć.
Pierwsze eksperymenty Shona miały miejsce na jeziorze Mangrove, gdzie dno było pełne mułu. Zdecydował się dodać jeszcze więcej wody i moczyć kulki dłużej niż zazwyczaj. Po pewnym czasie odkrył, że kulki nasiąknięte wodą w ogóle nie wchłaniały niepożądanych zapachów z otoczenia i zachowywały swój oryginalny aromat nawet po dłuższym czasie.
Jakiś czas później Shon wpadł na pomysł, aby zamiast zwykłej wody dodawać coś więcej. Najbardziej udanym składnikiem okazała się woda z gotowanej świeżej konopi. W ciepłych miesiącach kulki zamoczone w takiej wodzie przynosiły niesamowite efekty. Reakcja ryb na te kulki była wręcz fenomenalna w porównaniu do zwykłych.

Minęło już prawie 20 lat, a świat w dużej mierze przeszedł na kulki proteinowe o długim okresie przydatności, tzw. shelf-life. Nawet konserwatywni Anglicy stopniowo zaczęli ich używać. Sposób Shona działa również doskonale z tymi kulkami. Co daje nam dodanie płynu do boilies? Dwa kluczowe korzyści:
- Przynęta pęcznieje i otwiera swoje zamknięte pory, co pozwala na szybsze uwolnienie składników aktywnych z kulki. To znacznie przyspiesza proces przyciągania ryby.
- Redukcja wchłaniania zapachu mułu. Kulki, nawet te shelf-life, z czasem trochę wysychają, co powoduje zmniejszenie ich objętości. Gdy kulki trafiają do wody, zaczynają pęcznieć, wchłaniając wodę i wszystko, co jest wokół. W przypadku mułu, przynęta zaczyna wchłaniać jego zapach. Jeżeli na dnie leżą martwe ryby lub rozkładające się wodorosty, kulki będą pochłaniać te nieprzyjemne aromaty.
Jeśli jednak przed użyciem napełnimy kulki płynem, nie będą one w stanie wchłonąć niczego niechcianego i staną się cięższe, co ułatwia precyzyjne podawanie ich za pomocą procy.
Oczywiście, można argumentować, że karpie lubią muł, ale zgódźmy się, że lepiej ułatwić im znalezienie przynęty, zamiast ukrywać ją w mułu.

Przepis Shona Harrisona
Warto pamiętać, że na 1 kg kulek proteinowych Shon dodaje 0,5 litra wywaru z konopi. Na tej podstawie należy ocenić, ile konopi ugotować. Shon zazwyczaj przygotowywał konopie w większych ilościach, a następnie chłodził i zamrażał wywar, aby mieć go na zapas.

Konopie gotują się, aż ziarna pękną i ukażą białą część w środku. To najpewniejszy znak, że są gotowe. W trakcie gotowania ziarna oddają część swojego aromatu do wody, tworząc swoisty „bulion konopny”.

To właśnie w tym „bulionie konopnym” należy moczyć kulki proteinowe. Zwykle Shon moczy kulki od środy lub czwartku. W piątkowy poranek, jeśli płyn jeszcze pozostał, dodaje do niego drobny pellet, aby wchłonął resztę wilgoci. Łowienie rozpoczyna w sobotę, co daje około 48 godzin na namaczanie.
Czas namaczania może się różnić, ale kulki muszą stać się bardzo miękkie. Ważnym znakiem jest to, że znacznie zwiększają swoją objętość. Po lewej stronie widzimy kulkę typu shelf-life, a po prawej tę same po rehydratacji metodą Shona.

Nie tylko miękkie, ale super miękkie!
Shon jest przekonany, że super miękkie przynęty to klucz do sukcesu. Wszystkie duże ryby, podobnie jak reszta świata zwierząt, mają problemy z zębami. Karpiowe zęby również pokryte są szkliwem. Wyobraź sobie dekady rozdrabniania ślimaków, małży i innych twardych pokarmów — zęby się zużywają.
Miękka, soczysta przynęta jest znacznie lepsza dla karpia niż twarda. Jeśli się nad tym zastanowić, karpie w naturze nie jedzą niczego suchego. Na przykład, w internecie można znaleźć filmy, jak karpie jedzą pellet. Początkowo podchodzą do nich z zainteresowaniem, ale gdy wezmą do pyska, od razu wypluwają. Dopiero gdy granule nasiąkną wodą, zaczynają je konsumować.

Dokładnie dlatego wielu wędkarzy często spędza pierwsze dni bez brań, myśląc, że ryby dopiero się zbierają. W rzeczywistości ryby mogą już być w miejscu, ale kulki są zbyt twarde i po prostu nie zaczynają ich jeść.
Terry Hearn z powodzeniem stosuje ekstrakt z nowozelandskiej małży zamiast konopnego bulionu. W rzeczywistości możecie używać wszystkiego, co Wam się podoba, kwestia sprowadza się głównie do ceny. Na rynku jest ogromna liczba różnych ekstraktów mięsnych i morskich, które można wykorzystać do moczenia kulek.
Jeszcze raz o dawkowaniu
Rzeczywiście, różne składy kulek wchłaniają wodę w różnym tempie, i to jest normalne. Trudno jest podać dokładne wskazówki, dlatego należy eksperymentalnie ustalić, ile płynów potrzeba do Waszych przynęt. Pamiętajcie, że większa ilość kulek wymaga większej ilości ugotowanej konopi do uzyskania odpowiedniego bulionu.
Głównym sekretem jest nie przemienić kulek w „wypłukane” – tzw. Washed Out. Ludzie często mylą te dwa pojęcia – wzmacniane i wypłukane. Moim celem jest wzmacnianie kulek, czynienie ich bardziej otwartymi, miękkimi i pełnymi, ale w żadnym wypadku nie wypłukiwanie z nich składników ani nie osłabianie składu czy koloru. To jest bardzo ważne!
Dodawanie innych substancji
Możecie swobodnie dodawać różne aromaty czy inne substancje. W rzeczywistości zalecałbym dodawanie ich dopiero do ostudzonego bulionu konopnego. Jeśli dodacie je podczas gotowania, większość z nich odparuje w wrzącej wodzie. Dlatego najlepiej jest dodawać te substancje już po przygotowaniu przynęty.
Wady
1.Musisz przygotować kulki za kilka dni przed wędkowaniem.
2. Musisz zapomnieć o stosowaniu kobry, ponieważ kulki są na tyle miękkie, że nie będziesz w stanie ich rzucić przy pomocy kobry. Jednak rakiety mogą z łatwością wyrzucić nawet takie miękkie kulki!
3. Może Cię niepokoić obecność drobnicy, ale ja patrzę na to pozytywnie. Uważam, że najlepszą prowokacją dla ryb są stada małych rybek kręcących się wokół czegoś ciekawego. Mała ryba porusza Twój obszar łowienia, dodatkowo rozszerzając aromat po akwenie.
To wszystko! Tylko trochę wysiłku, a będziesz mieć doskonałą przynętę według opinii Shona Harrisona!